wtorek, 10 lutego 2015

Pozytywnie i do przodu C;

Coś wyczuwam, że ten post będzie długi, bez ładu i składu, o wszystkim co mi przyjdzie do głowy. Czasami przychodzi potrzeba "wypisania myśli", gdziekolwiek. A za jakiś czas miło będzie poczytać i powspominać.

Dziś wróciłam do domku po nocce z dziewczynkami. Wspominałam już, że można przy nich zapomnieć o całym świecie? Uwielbiam to, że spotykamy się i bez konkretnych tematów do rozmów potrafimy gadać non stop. Wczoraj urządziłyśmy miły wieczorek z naleśniorami! O tak, kocham naleśniory, a jeszcze bardziej dżem z czarnej porzeczki Pauli. Tak, to jest coś, za co dałabym sobie uciąć łapę... Po żarciu przyszedł czas na horror "Sinister" i jak wspominam jego oglądanie to śmieję się do tej pory... :D Generalnie polecam, można się wystraszyć i to nie raz, nie dwa. Później na rozluźnienie atmosfery włączyłyśmy jakiś film, który nie mam pojęcia o czym był, bo zasnęłam po kilkunastu minutach :D





Zdjęć nie za wiele i bez Pauli niestety, ale odrobimy kolejnym razem <3

Jak wróciłam do domku z zaopatrzeniem od Pauli, za które będę dziękować jej do końca życia (dwa najcudowniejsze dżemy porzeczkowe, mega kwaśne i mega dobre!) po prostu nie mogłam nie zrobić naleśników. Ach ta moja dieta! Naleśniczki były bez cukru, bez tłuszczu, z mąką pszenną wymieszana z żytnią razową, 2 jajkami, wodą gazowaną i mlekiem. Wyszło siedem i pochłonęłam je zupełnie sama <głodomorek>. Uważam, że naleśniki są moją receptą na szczęście, szczególnie z serkiem i tym dżemem.... Ojaaa, takie moje grzeszki!
Przyszedł wieczór i pobiegałam troszkę, później dokończyłam książkę, zjadłam kolację i usiadłam z laptopem na kolanach i siedzę już dobre 3 godziny oglądając blogi, przepisy, inspiracje i inne ciekawe rzeczy. Miałam iść poćwiczyć, ale zupełnie mi się nie chce, więc nie będę się zmuszać i jutro z rana się za to wezmę.
A co do jutra, to są u nas wybory sołtysa i calutki dzień u mnie w domu unoszą się zapachy pieczonych ciast i innych dobroci :D Mam nadzieje, że przyjdzie też Bojka i obgadamy, czy widzimy się w czwartek. Mam nadzieję, że tak!
Generalnie ma być u mnie malowanie, które przeciąga się trochę, ale w czwartek lub piątek będzie zrobione na pewno. A w pokoju z odstawionymi szafkami nie czuję się swobodnie, dlatego "wyniosłam się" do innego pokoju.
Jak ja lubię ferie! Został już niestety niecały tydzień, w sumie tylko 5 dni, więc muszę je wykorzystać najkorzystniej jak potrafię, więc biorę się za planowanie co, gdzie, kiedy i jak będę robić. Jeszcze na pewno tu zajrzę do końca tygodnia! A tymczasem kilka zdjęć telefonowych, które ostatnio się u mnie pojawiły...

nie wiem, czy to zdjęcie już się nie pojawiło na blogu, bo koktajlów robię mega dużo i nie zwracam uwagi na ich ilość, serio
a tu taki piękny prezencik dla mnie
przydałaby się wiosna i wiosenna sesja w plenerze, a nie kolejne telefonowe selfi :c
zdrowe żarcie na mieście jak najbardziej na tak :D na pewno wrócę jeszcze nie raz do Green Way'a <3
herbatka English Breakfast i owsianka na wodzie ugotowana z jabłkiem, polana jogurtem naturalnym z domowym sokiem malinowym i rozgniecionym bananem <3
i kolejne zdjęcie różyczki :D
taka kolacja!!!
kasza jaglana z sadzonym jajkiem, fasolką i papryką, czyli szybki i łatwy obiad
i kolacja z serii "oszczędzanie", czyli placuszki z kaszy jaglanej (której pół woreczka zostało z obiadu) i mus ze zblendowanego jabłka z mandarynką, pyszności
running, czyli zdjęcie musi być :D
najlepsze z najlepszych, takie małe odstępstwo od postanowień noworocznych :P
owsianka na wodzie z musem z owoców, łyżką jogurtu i musli
naleśniczki razowe z serem i jagodami (serio naleśniki mogłyby być u mnie codziennie) </3
danie jednopatelniowe pycha pycha pycha
takie coś haha
i drugie  "takie coś"
śniadanko, czyli owsianka z jogurtem naturalnym, musli, mandarynką i łyżeczką domowego dżemu z malin! <3
Do napisania <3

2 komentarze:

  1. Kobieto, w jakich Ty butach biegasz??? I ciesz się z ferii póki jeszcze są ;)

    OdpowiedzUsuń