niedziela, 2 grudnia 2012

No i mamy niedzielę. Niedziele są zajebiste i nie rozumiem ludzi, którzy sądzą inaczej. No ale nieistotne. Wstałam jakoś przed siódmą, później do kościółka i rodzinny obiadek. Mam trochę gości, więc z ogarniania lekcji nic nie wyjdzie. No to fajnie, fajnie. Poza tym miałam ograniczyć kompa! Fuck it. Wejdę później na chwilkę, żeby dodać jakąś konkretniejszą notkę. Tymczasem idę do mojej zajebistej rodzinki, bo czuję, że ominie mnie coś ciekawego. Generalnie jest ok! ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz