Wtorek - pani D. zaproponowała mi z niemca 5. Trochę mi ta piątka nie pasuje i wolałabym 4, no ale dobra, najwyżej będzie mnie tępić jak mi średnia spadnie :)
Środa - zajebista religia i wigilia klasowa. Gdyby nie to, że wszystko mnie bolało, byłoby idealnie. O 13:20 wypad z P. & R., ale o tym nie będę mówić, haha, okok. :) Później z Rybką i Izką, no w końcu! Motto "liczy się tylko to kogo mogę pobić i jaki mam respekt na dzielni".
Poza tym była wywiadówka i... pozytywne zaskoczenie <patrz fot.1>. Wieczór męczarnia. Znowu się źle czułam, fuck you.
Czwartek - Poszłam do szkoły tylko po to, by być na matmie. Skończyło się na tym, że i tak na niej nie byłam, bo nie wyrabiałam i wróciłam do domu w połowie lekcji... Przynajmniej nauczyłam się z Eliaszem piosenki <3 Przespałam całe popołudnie i na razie jest lepiej. Jestem wykończona. Co się ze mną dzieje?
Chciałabym iść jutro do szkoły, bo wigilia szkolna i lekcje tylko po 30min, ale raczej nie pójdę. Chcą mnie ciągnąć do lekarza, a ja już nie mam siły... Dobra, kończę i idę spać. Ostatnio tylko narzekam i skarżę się na wszystko, wybaczcie...
Chcę się ogarnąć i wydobrzeć do świąt. Nie mogę się doczekać... Już czuję ich zapach <3
fot.1
fot.2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz